Kraina absolutnie wszystkiego

Baśnie na warsztacie, Wyobraźnia, Mateusz Świstak


Na warsztacie: wyobraźnia

Świat baśni leży w przestrzeni o zatartych, niewyraźnych granicach. Gdzieś na pograniczu naszego intelektu, intuicji i ciała. To przestrzeń należąca do wyobraźni – nie do końca pojętej sfery naszego umysłu. Sfery, która podczas snu płata nam najprzeróżniejsze i najmniej spodziewane figle. W niej może wydarzyć się wszystko i przez "wszystko" mam na myśli wszystko. W wyobraźni nasza osobowość zdolna jest dotrzeć daleko poza to, co wie nasz umysł, o wiele dalej niż to, co może przeczuwać nasza intuicja. 

Gdybyście mieli ochotę i wklepali hasło „Wyobraźnia” w wikipedię, otrzymalibyście następującą definicję: zdolność do przywoływania i tworzenia w myślach wyobrażeń. Hurra! Wiemy zatem już wszystko. Może jeszcze warto doprecyzować, czym są wyobrażenia. Otóż wyobrażenia to konstrukty myślowe powstałe z materiału gromadzonego przez nasze zmysły, ale wyjęte z oryginalnego kontekstu. Wyobraźnia kiepskiego sortu potrafi tworzyć konstrukty raczej proste, nie wykraczające poza elementarny rachunek prawdopodobieństwa (fajnie byłoby tak iść ulicą i znaleźć portfel pełen banknotów - tak trzy stówy). Wyobraźnia bardziej złożona, ze zgromadzonego w głowie materiału potrafi zrobić cokolwiek. Z jednych wyobrażeń wykluwać może kolejne wyobrażenia, a z tych następne, i następne i jeszcze, posuwając się praktycznie w nieskończoność. Co daje nam taka wiedza? Nie wiem. Tak w każdym razie mówi Wikipedia. Dodam jeszcze, że szwedzcy naukowcy przeprowadzili superpoważne badania, w rezultacie których doszli do wniosku, że zbyt rozbujała wyobraźnia jest przyczyną niestabilnej osobowości i jednym z podstawowych powodów schizofrenii. Oczywiści trwają prace nad farmakologicznymi środkami mającymi zaradzić tej przypadłość.

Baśnie na Warsztacie, wyobraźnia, Mateusz Świstak


Dla mnie jako dla opowiadacza i badacza baśni, wyobraźnia to podstawowe narzędzie pracy. Jest ona jedyną przestrzenią, w której baśń może się wydarzyć. Co więcej – daje ona baśni nieograniczone możliwości rozwoju. Kiedy wkraczamy w baśniową krainę, pierwsza rzecz, z której musimy zdać sobie sprawę to fakt, że nie ma tam rzeczy zupełnie dosłownych. Dwa plus dwa czasem daje cztery, a czasem całkiem inny wynik. Czasem dwa plus dwa to nie równanie matematyczne, a kwiat rosnący w litej skale, albo wiewiórka wbiegająca na nogę trolla. Bohater baśni ma swój cel. Wytycza to kierunek, w którym zmierza opowieść. Czy jednak pójdzie on jedną z możliwych ścieżek, czy rzuci się na przełaj przez las, jest całkowicie obojętne. 

Zanurzając się w świat baśni, albo w świat wyobraźni jesteśmy błogosławieni nieskończonością rozwiązań. Przynajmniej w teorii. W praktyce, nasz umysł zacina się na tym, co można by nazwać racjonalnym rozwiązaniem. Ścieżki wyobraźni i niektóre błyskotliwe rozwiązania tracą rację bytu tylko dlatego, że są "niemożliwe" albo po prostu "głupie". Kamienie nie spadają do góry, ale w dół – to nasze przyzwyczajenie, to też zator w naszej wyobraźni. Trzeba iść do pracy, żeby zarobić (już nawet nie "trzeba pracować", co jest bliższe prawdzie). Im człowiek starszy, tym racjonalne myślenie przejmuje większą kontrolę nad treściami, jakimi operuje jego umysł. Grupa zjawisk w szufladce "niemożliwe" i "głupie" rozrasta się, a my lekką ręką oddelegowujemy tam kolejne konstrukty naszej wyobraźni, bez wcześniejszego sprawdzenia ich potencjału. Potem już nawet nie chce się tworzyć nowych konstrukcji, bo skoro i tak trafią do szufladki "niemożliwe i głupie", nie ma sensu tracić na nie energii - ot ekonomiczne rozwiązanie. Czasem odnoszę wrażenie, że im pełniejsza jest ta szuflada, tym bardziej sami w niej siedzimy. Nie korzystanie z wyobraźni pozostawia umysł w strefie komfortu. Tam, gdzie nie może wydarzyć się wszystko, nie mogą wydarzyć się rzeczy niespodziewane i przerażające. Niestety - nie może też wydarzyć się przygoda.


Z korzystaniem z wyobraźni jest jak z baśniową wędrówką. Bohater nagle opuszcza rodzinny dom, i staje na progu, pomiędzy swoim zwykłym życiem, a swoim życiem potencjalnym. To, co bohater zna, zostaje za jego plecami, a przed nim rozciąga się... absolutnie wszystko. I nie chodzi mi tutaj o nieznane. Jasne, to co przed nim jest nieznane. O wiele ważniejsze jest jednak to, że w tym nieznanym rachunek prawdopodobieństwa niewiele ma do gadania. Jeśli ktoś umiera, nie znaczy, że jest zupełnie martwy. Jeśli ktoś straci oko, albo rękę, nie znaczy że będzie to stan permanentny. A jeśli ktoś jest człowiekiem - co z tego? Nic nie jest raz na zawsze dane - jutro może być oposem albo rosomakiem. Ograniczenia, jakim podlega nie wynikają więc z mechaniki świata, bo ta jest zawieszona. Innymi słowy, wędrówka baśniowego bohatera, to wędrówka pośród cudów. Korzystanie z pełnego potencjału naszej wyobraźni jest dokładnie tym samym - jest wędrowaniem w krainę absolutnie wszystkiego. Ścieżki, które ograniczają naszą wędrówkę, nie wynikają z tego, że coś jest niemożliwe albo głupie, ale z tego, że sami dajemy rzeczom takie etykietki. 

Żebym został dobrze zrozumiany. Nie jestem przeciwnikiem racjonalnego, logicznego myślenia. Uwielbiam je i uważam, że bez tego narzędzia ludzkość dawno temu poszłaby z torbami... jeśli w ogóle można byłoby mówić o czymś takim jak ludzkość. Zdaje mi się jednak, że dobrnęliśmy do punktu, w którym logika i racjonalne myślenie, czy też "racjonalne myślenie" stało się jednym z umysłowych ograniczeń. Umysł zaczął poruszać się po utartych torach i choć funkcjonuje poprawnie, niedokarmiany traci swój potencjał i marnieje. Wyobraźnia zepchnięta została do dziecięcego pokoju, gdzie zresztą jest coraz gorzej widziana. Zamiast korzystać z mocy, jaką niesie w sobie nieograniczona ilość możliwości, którą jest w stanie produkować, stała się fantazjowaniem - tworzeniem emblematów i kolorowych obrazków, które spełniają rolę odskoczni od smutnego, prawdziwego świata. Takie podchodzenie do kwestii wyobraźni i logiki jest zaprzepaszczaniem potencjału jednego i drugiego.

Baśnie na Warsztacie, wyobraźnia, Mateusz Świstak

Tam gdzie możliwe jest absolutnie wszystko, można odkryć miliony nieznanych rozwiązań, można odnaleźć zatopione wyspy swojego potencjału, wreszcie - można przypomnieć sobie o swoich własnych marzeniach i przywrócić swojemu życiu sens (mówiąc skromnie). Wyobraźnia to nie tylko edytor ładnych obrazków, to inkubator, w którym rodzą się cele. To miejsce, w którym możemy odnaleźć odpowiedź na pytanie "co?" (co chciałbym osiągnąć, co chciałbym stworzyć, co chciałbym w życiu robić). Rozum zaś to narzędzie, które wytycza nam ścieżkę, odpowiada na pytanie "jak?" (jak zostać astronautą, jak założyć blog i zacząć pisać o baśniach, jak kupić mieszkanie i nie wpakować się w kredyt). Rozum czasem weryfikuje to, co powstaje w wyobraźni, przekładając cel na twarde prawa rzeczywistości. Grunt, żeby nie blokował samego celu, bo jest "niemożliwy" albo "głupi". Jego zadaniem jest znaleźć rozwiązanie. Będzie o wiele sprawniejszy w wykonaniu swojego zadania, jeśli swoje siły czerpać będzie z wyobraźni. To partnerstwo rozumu z wyobraźnią daje rozwój... i siłę. Jedno z bardziej znanych powiedzonek Einsteina brzmi tak:
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. 
Wyobraźnia wyznacza więc punkt B, usytuowany gdzieś w obszernym "wszędzie". Kiedy już go znajdziemy, możemy używać logiki, by do niego dotrzeć.



Jeśli chcecie przeczytać więcej o wyobraźni, zapraszam do tekstu o Drzewie i Liściu J.R.R. Tolkiena
***

dzisiejsze ilustracje sponsorują: Jenna Lee Auclair, Djibs, internet




Komentarze

  1. Ilustracja z wanną, obejrzana przy porannej kawie wprowadziła mnie we wspaniały nastrój, to będzie niesamowity dzień:-) dziękuję !

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty