O dwóch męskościach


jaś i małgosia, bracia grimm baśnie na warsztacie

Na warsztacie: Braciszek i siostrzyczka, Jaś i Małgosia, Sinobrody

To było tak: Rodzice postanowili porzucić je w lesie. Jego – Jasia i ją – Małgosię. Gdyby nie zmyślność Jasia, nigdy nie udałoby im się wrócić do domu. To chłopiec (mężczyzna) wpadł na pomysł, by nazbierać do kieszeni białych kamyczków, którymi potem znaczył drogę do rodzinnego domu i pozornego ocalenia. 
(Jaś i Małgosia)

To było tak: Była sobie dziewczyna. Młodziutka, głupiutka trochę, ze światem średnio obyta. Żyła spokojnie na łonie własnej rodziny, między siostrami swymi i braćmi, i pewnie żyłaby tak nadal, gdyby nie pewien mężczyzna. Zainteresował się nią, tak jak doświadczony mężczyzna interesuje się niedoświadczoną kobietą. Potrafił być na tyle szarmancki, że kiedy wreszcie poprosił ją o rękę, nie mogła się nie zgodzić. Po ślubie stała się panią na wielkim zamku. Tam też mogła stawić czoła swojej wielkiej przygodzie. Jak miała na imię? O tym dzieje milczą. Opowieść o niej znana jest dzięki mężczyźnie – Sinobrodemu.
(Sinobrody)

To było tak: Braciszek dobrze wiedział, jak źle dzieje się jemu i jego siostrzyczce. Pewnego dnia chwycił ją za rękę i powiedział:
Od śmierci mateczki nie zaznaliśmy chwili radości. Macocha bije nas i kopie, kiedy się do niej zbliżamy, a za cały pokarm służą nam twarde skórki od chleba, psu pod stołem lepiej się dzieje niż nam, spada mu czasem smaczny kąsek. O, Boże, gdyby o tym nasza mateczka wiedziała! Chodź, ruszmy razem w daleki świat.
I wyruszyli.
(Braciszek i siostrzyczka)


Mężczyzna jako początek przygody


Rozwiązanie problemów i inicjatywa na początku baśni jest po stronie mężczyzny. Gdyby Sinobrody nie zabiegał o rękę dziewczyny, ta nie mogłaby wyruszyć w swoją podróż. Prowadziłaby życie z gatunku normalnych, może na jakiejś dyskotece, może na kursie prawa jazdy albo angielskiego, poznałaby swojego przyszłego męża. Wzięliby zwyczajny ślub, mieli zwyczajne dzieci, jeździliby na zwyczajne wakacje - życie dziewczyny nie byłoby materiałem na opowieść. Gdyby Jaś nie sypał kamieniami, kto wie, czy po pierwszej nocy spędzonej w lesie, dzieci nie stałyby się przekąską dla lokalnych drapieżników. Jaś, co prawda, nie potrafił rozróżnić prawdziwego ocalenia od tego pozornego, ale w swoim rozumowaniu potrafił działać - prowadził siostrę w miejsce zaklasyfikowane przez siebie jako bezpieczne, do swojego domu rodzinnego. Podobnież z braciszkiem – to on decyduje o tym, że coś trzeba zmienić. Na tym etapie kobiety są raczej bierne. Do tego siostrzyczka i Małgosia mają jeszcze tendencje do marudzenia.

Myślenie mężczyzn jest poprawne. Ich zadaniem jest aktywizacja żeńskiego pierwiastka. Wiedzą, jak zainicjować zmianę i stawiają ku temu pierwszy krok, uruchamiając w ten sposób baśniowe mechanizmy przygody. Zadaniem kobiety jest jedynie odpowiedzieć "tak" lub "nie". 

Potknięcie w skutkach opłakane


Jednak jest coś niepokojącego we wszystkich tych opowieściach. Otóż po pierwszym podrygu męskiej inicjatywy, w mózgach i charakterach naszych męskich bohaterów dzieje się coś niedobrego. Pomimo rozwoju wypadków i ponownego znalezienia się w lesie Jaś, całkowicie ufa swojemu pierwotnemu pomysłowi, nie uwzględniając podstawowego faktu, że rodzinny dom nie jest bezpieczną przystanią. Dodatkowo nie bierze poprawki na to, że okruszki to jednak nie to samo, co kamienie. Ptaki zjadają je, niwecząc drogę powrotu dzieci... i tyle z jasiowego sprytu. Męska inicjatywa gubi się w zaufaniu chłopca do rutynowych rozwiązań. Aktywność zostaje zastąpiona intelektualnym/duchowym lenistwem. Podobnie rzecz ma się z braciszkiem. Kiedy droga zaczyna mu się dłużyć, zupełnie ignoruje on wszelki głos rozsądku. Dochodzi do punktu, w którym liczy się tylko zaspokojenie jego własnych zachcianek. Kończy się to dla niego uwięzieniem w ciele jelenia.

Najciekawszym przypadkiem jest chyba Sinobrody. On cały swój intelekt podporządkowuje wymyślonej przez siebie zasadzie krwawej komnaty. To, co u pierwszych dwóch chłopców było tylko wpadką (może to kwestia niewyćwiczonego charakteru?), u niego przerodziło się w zasadę. Pierwszym etapem jest znalezienie odpowiedniej kobiety, którą będzie można wyrwać z domu rodzinnego, z jej ciepłego, przyjaznego i bezpiecznego świata. Dzięki temu wybranka otrzyma szansę, by odkryć swoją dojrzałość. Kobieta to dostaje, lecz sinobrody za tym nie idzie. Ufa raczej czemuś, co powstało jako konstrukt w jego głowie. Po krótkim czasie wspólnego z żoną obcowania, traci oblicze zbawcy, stając się dla kobiety niebezpieczeństwem. Największym. 


Jest taka przestrzeń w sercu mężczyzny, która po pierwszych sukcesach zaczyna wzbierać pychą. Jest w mężczyźnie to coś, co uwielbia spoczywać na laurach. Trzy przytaczane tutaj baśnie mówią nam, że jeśli zaniechamy zdrowego rozsądku i pozwolimy sobie na pójście za naszymi mniemaniami, popędami albo zachciankami (niepotrzebne skreślić), skończymy w stanie raczej opłakanym. Jako jeleń, jako więzień czarownicy albo, jeśli wszystko potrwa dłużej, psychopatyczny morderca, nie liczący się z życiem tych, którzy nam zaufali. Pierwszy sukces, to nie ostateczne zwycięstwo. Uwierzyć, że to koniec wędrówki, to przerwać proces. A kiedy przerwany zostaje proces, dookoła duszy zaczynają krążyć demony. 

Ratunek dla mężczyzny, niebezpieczeństwo dla kobiety


Ratunek dla nas, dla mężczyzn, może pojawić się jedynie, jeśli damy dojść do głosy temu, co kobiece. Kiedy braciszek zamienia się w jelenia, cała inicjatywa pozostaje po stronie siostrzyczki. To, co męskie popada w stagnację. Jest w stanie tylko biegać za polowaniem i jeść siano, podsuwane mu przed nos. Potrzebowało opieki tego, co kobiece, w przeciwnym razie szybko padłoby zabite podczas polowania. Kiedy Sinobrody wyjeżdża ze swojego zamku, jego posiadłość staje się miejscem, w którym to, co męskie schodzi na plan dalszy, natomiast inicjatywę przejmuje kobiecość. W chatce czarownicy jest podobnie – tylko Małgosia może coś zrobić. Zamknięty w komórce Jaś może tylko pokazywać wiedźmie kawałek kostki, ukrywając to, kim naprawdę jest.


Jednak, kiedy inicjatywa się odwraca, to kobiecość znajduje się w tarapatach. Zła macocha uwzięła się na siostrzyczkę doprowadzając do jej śmierci, Sinobrody, dając swojej żonie pęk kluczy, stawia ją w roli zwierzyny łownej. Kobieca delikatność (siostrzyczka zostaje podstępem zabita niedługo po urodzeniu dziecka), musi się skonfrontować z zastawionymi na nią pułapkami. I są to pułapki zastawione bezpośrednio na kobiecość. Schwytana w nie, kobieta popada w stan śmiertelnego letargu, wyłączając się z życia, albo coś w niej zaczyna krwawić, krwawieniem, którego nie da się ukryć. 

Z Małgosią rzecz ma się trochę inaczej. Przez całą baśń czarownica stanowi większe niebezpieczeństwo dla Jasia, to jego upatrzyła sobie za główną zdobycz. Dzięki temu, Małgosia może działać i, dzięki temu, może stać się dla brata wybawieniem. Bohaterki pozostałych dwóch baśni muszą szukać wybawienia nie w sobie (nie w swojej kobiecości), lecz, tak jak na początku, w tym, co męskie.


Drugi


Męskość, która może uratować kobietę, jest inną męskością od tej, która zainicjowała jej podróż. Ma coś kobiecie bliskiego - w Sinobrodym są to bracia, w Braciszku i siostrzyczce, król, którego do dziewczyny przyprowadza brat. Do tego król jest mężem siostrzyczki. Męskość króla jest tym, co ostatecznie pozwala siostrzyczce odrodzić się, a jej bratu odzyskać ludzką postać. Tam, gdzie pojawia się król i królowa, psychologia doszukuje się doskonałego zjednoczenia. Przed zjednoczeniem, przed osiągnięciem harmonijnego pojednania pomiędzy tym, co męskie, a tym, co żeńskie, potrzebna jest śmierć. Siostrzyczka ginie uduszona w kąpieli. Z tej śmierci mógł wywołać siostrzyczkę tylko król. To na jego głos na powrót przyoblekła ona ciało i stała się rzeczywista. Głos króla to głos dochodzący nie z dołu, lecz z góry, głos kogoś, kto w hierarchii stoi najwyżej. Ponad nim jest już tylko Bóg. Ten Król-Mężczyzna na końcu drogi jest bliski, bardzo bliski. Jest bratem, jest mężem. Ma dwa zadania. Po pierwsze, ma chronić kobietę przed niebezpieczeństwami kontaktu z pierwszym mężczyzną, z jego lekkomyślnością, z jego nieuzasadnionym zaufaniem do własnej pomysłowości, z jego psychopatycznymi zapędami i wybuchami agresji. Po drugie, jego zadaniem jest urzeczywistnianie kobiety. Królowa bez króla w baśniach jest możliwa tylko na początku - zazwyczaj jako zła macocha. Tam, gdzie następuje szczęśliwe zakończenie, musi być też król. Król, którego głos pozwala przemienić się ze zjawy w kobietę. Pełnia może nastąpić tylko wtedy, gdy to, co męskie doceni to, co kobiece. "nie możesz być nikim innym, jeno moją kochaną żoną!". Ta deklaracja króla załatwia wszystko.


To co kobiece, spotyka się z mężczyzną dwa razy. Na samym początku swojej przygody i na jej końcu. Pierwszy mężczyzna, choć obdarzony wszelkimi męskimi cechami, jest nieokiełznany w nienajlepszym tego słowa znaczeniu. To męskość, która pozwala wyruszyć w podróż, ale i która może sprowadzić na głowę kobiety nie lada kłopoty. Męskość oddolna. Bez niej nie ma przygody, w niej nie ma szczęśliwego zakończenia. Drugi mężczyzna, jakiego napotyka kobiecość, ma to, czego zabrakło pierwszemu mężczyźnie. Jest dla kobiety obroną i drogą do uzyskania przez nią spełnienia. Relacja pomiędzy kobietą a mężczyzną (albo pomiędzy tym, co kobiece i tym co męskie w nas) to ciągłe balansowanie pomiędzy stymulowaniem się i stwarzaniem dla siebie zagrożenia. Grunt, żebyśmy (my, jako mężczyźni) wiedzieli, kiedy zabić w sobie Sinobrodego i powiedzieć do swojej ukochanej (tej na zewnątrz i tej w środku) takie słowa, które by ją wzmocniły, które pozwoliłyby jej zajaśnieć i stać się tym, kim zasługuje, żeby być - prawdziwą królową.


Post scriptum (dopisane podczas redakcji tego tekstu): musimy (my mężczyźni) uważać też na to, żeby nie zabić w sobie Sinobrodego przed rozpoczęciem podróży, bo wtedy nici z przygody.

***


Ilustracje do dzisiejszego tekstu sponsorują: Will Morris, Kay Nielsen, Heinrich Leutmann/Carl Offerdinger, Maurizio Quarello, bill Burgard, Ferdynand Theodor Lix 

Komentarze

  1. Bardzo trafne spostrzeżenia. A jak zasada inicjowania przygody przez pierwiastek męski ma się do Pięknej i Bestii? Tam o ile pamiętam, to kobieta zapoczątkowuje rozwój wypadków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobieta. Piękna prosi ojca o białą różę. Ojciec próbując ją zdobyć (męska aktywność), trafia do zamku bestii, Bestia zaczyna go więzić (męskie tarapaty). Aby pomóc ojcu Piękna zgadza się zostać "zakładniczką" Bestii (przejęcie inicjatywy), dzięki czemu Bestia (zamrożona męskość) może się odrodzić w księcia, męża Pięknej. W dużym uproszczeniu. Nie wiem czy prawomocnym, bo w zasadzie w tej baśni nie ma bezpośredniego zagrożenia dla Pięknej. No, chyba, żeby jej się nie udało.

    OdpowiedzUsuń
  3. hmmm...tylko że Piękna i Bestia to baśń ludowa i do dziś zapisano szereg wariantów, w większości na początku baśni pojawia się wróżka, która zamienia księcia w bestię, raz jest zła i mściwa i zachowuje się jak archetyp kobiety zranionej a w innych wersjach to wróżka kobieta wiedząca, która zamieniając księcia w bestię, daję księciu nauczkę za jego pyszałkowatość. Poza tym świetny tekst Mateusz. Zapraszam również do mnie o pięknej i bestii wspominam w kontekście róży.
    http://element-earth.blogspot.com/2015/05/roza-symbolem-ktory-towarzyszy-przemiana.html

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty