Jak stać się ptakiem?

Baśnie na Warsztacie, Przemiana w ptaka, dzikie łabędzie, Andersen, Grimm, łabędzie, kruki, dojrzałość, Mateusz Świstak

Na warsztacie: O siedmiu Krukach, Bajka o dwunastu Braciach, Dzikie Łabędzie.

Historia z dzisiejszej baśni należy do tych najpopularniejszych i bodaj najbardziej tradycyjnych. U Grimmów nosi tytuł Bajki o dwunastu łabędziach, albo baśni o siedmiu krukach. U Andersena to Dzikie łabędzie. W skrócie brzmi ona tak:

Pewien król miał dwunastu synów, gdy jego małżonka po raz kolejny zaszła w ciążę. Król tak się ucieszył, że wydał następujący rozkaz. Jeśli następne dziecko będzie dziewczynką, wszyscy synowie muszą zginąć. Przerażona matka, oddaliła chłopców z pałacu by ci, żyli z dala w odosobnieniu. Oczywiście urodziła się córka i nad jej braćmi zawisł katowski topór. Na szczęście żyło im się całkiem nieźle, gdzieś pośród lasu w chatce.
Niestety kiedy ich siostra dorosła i poznała czarną historię swojej rodziny, postanowiła braci odnaleźć. Tak też się stało. Zaczęli żyć razem, ale szczęście nie trwało długo, bo złe czary sprawiły, że chłopcy zamienili się w ptaki. Jakie to czary? najróżniejsze - raz klątwa ojca , raz knowania podstępnej macochy a raz nieuwaga siostry, która z zaczarowanego ogrodu zrywa zaczarowane lilie.
Bracia ulatują, dzieląc swój żywot pomiędzy niebem (w dzień) a ziemią (w nocy).

By ich odczarować dziewczynka zobowiązuje się przez siedem lat nic nie mówić. Co więcej, przez te siedem lat zobowiązuje się także nie śmiać, nie wzruszać, ani nie okazywać żadnych emocji. Do tego musi dla braci tkać koszule. Czasem z astrów, czasem z cmentarnych pokrzyw. Oczywiście dziewczyna podejmuje się wykoania tego karkołomnego zadania bez zająknięcia (bo jak tutaj zająknąć, kiedy nic nie można powiedzieć).

Niestety dzieje się tak, że akurat w momencie, gdy przychodzi jej milczeć przez 7 lat. drogą obok zaczarowanego domku przejeżdża książę. Zauroczony pięknem dziewczyny postanawia wziąć ją sobie za żonę. Nie przeszkadza mu nawet, że jest totalnie niema.

Biorą ślub i tak sobie żyją. Są nawet szczęśliwi, przynajmniej do pierwszego dziecka. Bo kiedy to się rodzi, zła macocha porywa je i smaruje usta dziewczynie, a potem wmawia księciu, że niemowa jest potworem, który zjada własne dzieci (w najmocniejszej z wersji). Dziewczyna nie ma jak się bronić, ale książę raczej wierzy, że pomówienia złej matki są bezpodstawne. Niestety sytuacja powtarza się, jeszcze dwa razy, co w połączeniu z tym, że dziewczyna nocami wymyka się na cmentarz, by zrywać tam pokrzywy, zmusza męża do skazania swojej małżonki na śmierć.

Kiedy dziewczyna prowadzona jest na stos, tak się akurat składa, że mija 7 lat jej milczenia. Tak się też składa, że akurat ma przy sobie prawie wszystkie utkane koszule. Tuż przed tym, zanim zostanie podłożony pod stos ogień, nad głową dziewczyny przelatuje klucz łabędzi. Lecą nisko, ona podrzuca do góry swoje koszule, i jeden po drugim łabędź przemienia się w pięknego królewicza. Tylko ten ostatni, ten najmłodszy ma niewykończoną koszulę i chociaż ląduje jak inni. Jego jedna ręka wciąż pozostaje skrzydłem.

Już prawie koniec. Jeszcze tylko trzeba ukarać złą matkę, która porywała dzieci dziewczyny... ale z tym nie ma problemu, wszak stos już stoi, kat już czeka z pochodnią...


A kiedy pojawi się dziewczynka...


W powyższej kompilacji można dostrzec pewną prawidłowość - cała chryja z chłopcami zaczyna się w chwili, kiedy do ich świata wdziera się pierwiastek kobiecy. I kiedy to się dzieje, świat ulega rozkładowi. Dlaczego? Mam wrażenie, że pierwotną przyczyną tego rozkładu jest postawa króla, który nie potrafi poradzić sobie z akceptacją rzeczywistości, w której pomieści się zarówno jedno, jak i drugie. Najlepiej widać to w grimmowskiej wersji opowieci o dwunastu braciach. Mamy tutaj klasyczny obraz dwunastu miesięcy słonecznych, do których nagle dodany jest jeszcze jeden, ten księżycowy (jak dwanaście wróżek w śpiącej królewnie) i kiedy tak się dzieje, cały porządek świata rozsypuje się. Obie rzeczywistości oczywiście są w stanie na siebie się nakładać, ale czasem osoby wrzucone w tę dwoistość stają do niej okoniem. Król jest świetnym tego przykładem. to nie rzeczywistość obiektywna ma ze sobą problemy. To rzeczywistość króla odbiega od tego, co dzieje się dookoła. I w zasadzie nie powinno to nas dziwić, wszak wszyscy odbieramy świat dokładnie tak jak król, czyli po swojemu. Król był tylko bardziej radykalny... i miał władzę by tę swoją radykalność przekuwać w czyny. Zdaje się mówić: będzie tak, albo tak. I nie ma innej możliwości. Rzeczywistość w oczach króla jest spolaryzowana, a on jest zawsze tylko po jednej stronie wahadła i robi wszystko, by wahadło po tej właśnie stronie się zatrzymało. I tracą na tym wszyscy - tracą bracia, traci siostra, matka cierpi, a król ostatecznie pozostaje bez potomstwa, więc i on jest na minusie.

Baśnie na Warsztacie, Przemiana w ptaka, dzikie łabędzie, Andersen, Grimm, łabędzie, kruki, dojrzałość, Mateusz Świstak


Królowi świat się rozpada, kiedy musi zaakceptować to, że męskie to nie wszystko. On, zamiast akceptować, stwierdza, że skoro męskie to nie wszystko, wszystkim musi być żeńskie. Resztę zaś trzeba odrzucić. Taki podział może się objawić nie tylko w opozycji żeńskie-męskie. Taki podział może się objawić praktycznie we wszystkim, sięgając choćby na nasze podwórko - prawaki albo lewaki, czarni albo biali, katole albo feministki, różaniec albo skrobanka, Partia Razem albo ONR... można by tak długo wymieniać. Ironia, którą ocieka królewski sposób rozumienia rzeczywistości polega na tym, że jeśli nie jesteś jednym, jesteś automatycznie klasyfikowany jako drugie. Nie jesteś dziewczynką musisz umrzeć. Nie jesteś za aborcją, jesteś katolem, pewnie z tych moherowych. Zawsze jesteś tym drugim, choćbyś nawet nim nie był, choćbyś nawet nim nie była. W próbie przykrojenia świata do wizji, nasze-wasze, jest coś, co sprawia, że większość nie znajduje się po jednej, albo drugiej stronie. Większość znajduje się poza marginesem samego rozsądzenia świata. Kiedy król decyduje, że bracia umrą, oni nie mają nic do gadania. Nie opowiadają się ani za jedną, ani za drugą stroną. Są przedmiotem w sporze. I od początku do końca nie był to ich wybór. Jedyne co mogą zrobić, to uciekać...

Dzieci ucieczki


Problem braci polega na ich niemocy przeciwstawienia się ojcowskiej wizji świata. Nie chcą walczyć, nie wiedzą jak się bronić. Znajdują sobie mały domek w środku lasu, gdzie w gąszczu rzeczy całkowicie nienazwanych mogą stworzyć swoją własną rzeczywistość. Jednak ta rzeczywistość w ogóle nie jest określona. Nie ma tam ról społecznych, nie ma obowiązków. Część braci poluje, część ogarnia dom (to jest istotne w kontekście klasycznej baśni, gdzie podział prac i zaakceptowanie go były szczególnie istotne w kontekście zaakceptowania swojej tożsamości). Nie przejmują się ani tym, kim są, ani tym, kim mogliby się stać. Po prostu żyją. Bez planu i dnia jutrzejszego. Jedyne co wynieśli z domu rodzinnego, to niechęć do wartości. Są i to im wystarczy. 

Pierwszą konsekwencją takiej postawy są lilie w magicznym ogrodzie. To one symbolizują braci. Można więc powiedzieć, że z jednej strony bracia są wolni, a z drugiej stali się roślinami - wzrastają, ale nie mogą nic zmienić w świecie, który ich otacza. Lilia to z jednej strony królewska godność, czystość i niewinność, z drugiej zaś smutek (złamany lub zerwany kwiat). To lilie pozostawia się na grobach. Szczęście braci jest tylko pozorne. Żyją jako uciekinierzy i tylko w tej wersji ich życie jest szczęśliwe. To ta chwila, kiedy podczas obławy na moment przestaje się słyszeć ujadanie ścigających nas psów. I bracia uznają to za ostateczną rzeczywistość. 

To bardzo trudne położenie. Po pierwsze dlatego, że aby cokolwiek zmienić, trzeba wejść w starą, spolaryzowaną rzeczywistość. Tę, z której bracia zostali wypisani. Oni i tak pewnie nie chcą być jej  uczestnikami: nie brać udziału w miesięcznicach, ani w protestach przeciw miesięcznicom. Nie być częścią marszów równości, ani częścią marszów czystości rodziny. Ich postawa jest prosta - żyj i pozwól żyć. Bez walki, bez napinania się względem świata. To niszczy, a oni nie chcą dać się zniszczyć. Oni chcą jedynie żyć. I w lesie byłoby to proste, ale - niestety - my nie jesteśmy już mieszkańcami lasu. Jeśli my nie będziemy chcieli wyjść do ludzi, ludzie przyjdą do nas. I przyniosą swoje wartości i my, chcąc nie chcąc będziemy musieli się do nich ustosunkować.

Baśnie na Warsztacie, Przemiana w ptaka, dzikie łabędzie, Andersen, Grimm, łabędzie, kruki, dojrzałość, Mateusz Świstak


Tak dzieje się z braćmi. Nagle na ich progu staje siostra, zrywa ich lilie, pozbawia ich niewinności. Kwiat staje się symbolem smutku, a bracia? Bracia nadal nie wchodzą w kontakt z rzeczywistością, wolą uciekać, lecz cena jaką przyjdzie im za to zapłacić jest taka, że już nawet ludźmi być przestają. 

Odlot - Kruki


Bracia stają się łabędziami. Lub krukami. Otrzymują skrzydła, co sprawia, że nie muszą już dłużej bać się ziemi i jej spraw. Tylko na drobną chwilę, wracają w ludzkiej formie. Większą część czasu mają ziemskie sprawy w głębokim poważaniu. Jeśli wziąć kruki na warsztat, można czytać braci jako zawieszonych w powietrzu, ale również jako zawieszonych pomiędzy życiem i śmiercią. Kruki wszak, jako ścierwojady miały ze śmiercią bliski kontakt. Były ptakami pogranicza. Niezwykle mądre, ale też bardzo nieczyste. Ta krucza mądrość najczęściej unosiła się nad polami bitew, a jego głos nie zwiastował ludziom nic dobrego. Ciekawi mnie, co jedli bracia, kiedy zostali przemienieni w kruki. Może metaforycznie można by powiedzieć, że ich pokarmem stawały się resztki ludzkiego świata. Mogliby odlecieć, ale coś jednak przykuwało ich do naszej rzeczywistości. Niezależnie od tego, czy chcieli czy nie, byli ludźmi i to przede wszystkim ludzkie sprawy stanowiły o tym, co było dla nich ważne. 

Często o tym zapominamy. Myślimy na przykład jak ważna jest natura. I robimy wszystko, by ją chronić. Ale samo stwierdzenie, że natura jest ważna jest błędne. O wiele poprawniej byłoby stwierdzić, jak ważna jest natura dla człowieka, jak ważna jest nasza relacja z naturą.  W zasadzie można tak potraktować każdą sprawę. Nie jak ważna jest w oderwaniu od nas, ale właśnie w związku z nami. Musimy mieć jakiś stosunek do tego, co ludzkie i do relacji tego co ludzkie z cała resztą. I co najfajniejsze - to może być zupełnie inny stosunek niż ma pozostałe 7 miliardów ludzi, ale musimy, go mieć. I znając ten stosunek, musimy zgodnie z nim reagować. W przeciwnym razie tracimy jakikolwiek wpływ na rzeczywistość. Możemy karmić się tylko jej ochłapami. Będziemy gdzieś pomiędzy... i całkowicie bez znaczenia. 

Odlot - Łabędzie


Jeszcze ciekawiej przedstawia się symbolika łabędzia. Ptak, który wiąże się z niewinnością, a dalej ze sztuką i Apollinem (czyli bogiem słońca), a jeszcze dalej ptak, który zwyczajowo uznawany był za ptaka niemego. Chłopcy, którzy zamieniają się w łabędzie, być może sięgają wyżyn duchowych, są czyści i niewinni jak lilie, ale w swej postawie odebrany im zostaje jakikolwiek głos. Mogą rozmawiać z siostrą nocami, ale w dzień, kiedy toczy się życie (kiedy jest czas działania) nie mają prawa głosu. Może ich pomysły są wspaniałe, może rozumieją ducha ludzkiego lepiej niż ktokolwiek inny, ale co z tego? Nie mają mocy sprawczej. Ich ucieczka przerodziła się w bezwład.

Baśnie na Warsztacie, Przemiana w ptaka, dzikie łabędzie, Andersen, Grimm, łabędzie, kruki, dojrzałość, Mateusz Świstak


Taka przemiana jest chyba bardziej właściwa mężczyznom niż kobietom. O wiele więcej mężów zajmuje pozycję wiedzy, pozycję intelektualnych autorytetów, znawców polityki i odpowiedzi na "wielkie pytanie o życie, wszechświat i całą resztę", a gdy niespodziewanie przychodzi do wezwania hydraulika, albo telefon do banku, nagle odlatują. Nie ma ich. Z problemami świata (tymi faktycznymi, które trzeba i da się rozwiązać) pozostaje żona sama. Ładne słowa i zerowa życiowa zaradność. To piękne miejsce, bo widoki z niego przecudne, ale w konfrontacji z rzeczywistością to jest z góry przegrana pozycja. Pozwala takim osobom jak król, dalej rozdzierać rzeczywistość na jedno lub drugie, rozdzierać ją na dwa bezsensowne albo-albo. 

Dyktatura wahadła

Bracia zostali uratowani przez swoją siostrę. W momencie, kiedy to co żeńskie i to co męskie zostało uznane za pełnoprawne. Żeby dotrzeć do tego, w jaki sposób to się stało, będziemy musieli przyjrzeć się dokładniej losom dziewczynki, ale to wymaga osobnego artykułu. Dziś skończmy na podsumowaniu.

Bycie ptakiem jest w porządku, ale nie w dzień. Wielkie idee serca i umysłu są nam potrzebne jak powietrze, ale żeby miały bezpośredni na nas wpływ, muszą zejść na ziemię. To po ziemi chodzą ludzie, nawet jeśli z utęsknieniem spoglądają w niebo. To na ziemi jest jedyne miejsce, w którym możemy coś zdziałać. Bracia tylko odlatywali. I choć mieli prawo nazywać się królewskimi potomkami, to nigdy nimi się tak naprawdę nie stali. Nie zajęli miejsca tego, po którym mogli coś naprawić. Zamiast tego uciekli, a ich ojciec, kto wie, może wciąż przytrzymywał wahadło po stronie swoich przekonań, zapewne licząc, że ono pozostanie tam na zawsze.

Baśnie na Warsztacie, Przemiana w ptaka, dzikie łabędzie, Andersen, Grimm, łabędzie, kruki, dojrzałość, Mateusz Świstak


W końcu jednak przyjdzie dzień, gdy król osłabnie i wypuści z rąk swoje albo, wahadło przetoczy się przez wszelkie poglądy i wyląduje po drugiej stronie. Tak samo radykalnej jak ta pierwsza. Ktoś inny zadecyduje, co jest dobre, a co złe, co ma prawo żyć, a co musi umrzeć. I kiedy tak się stanie, znów większość znajdzie się poza nawiasem, poza nowym albo-albo i z niejednego domu w niebo uniosą się białe łabędzie, które po prostu chcą żyć. 

Nie można zgadzać się na dyktaturę wahadła. Ono zawsze będzie się poruszać i zawsze będzie zahaczać o jedną bądź drugą skrajność. A my będziemy musieli w tym wytrwać. Nie popadając w skrajności, nie sprzeniewierzając się sobie samym i co najważniejsze - nie uciekając. Bo nasze ucieczki dają siłę każdej kolejnej skrajności, każdej aberracji. Tej po prawej stronie wahadła i tej po lewej. Bądźmy w swoich przekonaniach, odpowiadając na pytanie - jaka jest relacja z rzeczywistością, w której chciałbym się znaleźć. A kiedy odpowiemy, żyjmy zgodnie z tą odpowiedzią i tańczmy pomiędzy ruchami wahadła. W przeciwnym razie pozostaje nam ucieczka. Jako żywiące się ochłapami, lub jako nieme łabędzie.


***


ilustracje do dzisiejszego wpisu sponsorują: unsorteddots, Anna & Elena Balbusso, Harry Rountree, Eleonore Abbott, Vera Smirinova













Komentarze

Popularne posty