Polowanie 

Baśnie o skunksie, baśnie o sprycie, jaguar baśnie ameryki, Baśnie na warsztacie, Mateusz Świstak, baśnie o Śmierci, współczesne baśnie,




Na warsztacie: Jaguar i Skunks, baśnie Ameryki Południowej 

Jaguar został ojcem chrzestnym małego skunksika. Pewnego dnia, kiedy w domu skunksów skończyło się mięso, odwiedził swojego chrześniaka i obiecał, że zabierze go na polowanie. W końcu nie chciał, żeby mały skunks był ciućma i oferma, ale żeby wiedział, jak sobie w życiu radzić. A polowanie, to przecież kwestia najważniejsza. Mamie skunksowej w ogóle się to nie podobało, ale po usilnych namowach syna i zapewnieniach jaguara, że przecież pod jego opieką nic się skunksikowi nie stanie, zgodziła się. Drapieżnik wraz ze swym chrześniakiem ruszyli więc nad wodę. Tam jaguar naostrzył swoje pazury, a potem ułożył się na gałęzi i poinstruował, że skunksik ma go obudzić, jeśli w pobliżu pojawi się jakaś rozsądna łowna zwierzyna.

- Ale pamiętaj, budź mnie tylko, jeśli pojawi się naprawdę duże zwierzę.
Po czym smacznie zasnął. Mały skunksik zaś sumiennie stał na czatach i obserwował. Gdy pojawił się spory tapir, skunksik obudził swojego ojca chrzestnego, a ten niczym błyskawica spadł na ofiarę. Nie minęła minuta i było po polowaniu. Tak jaguar, jak i skunksik tęgo się najedli, a pozostałe mięso zanieśli do mamy skunksowej. Tam jaguar się pożegnał i ruszył w swoją stronę.

Jakiś czas później w domu skunksów skończyło się jedzenie.
- Nic się nie martw mamo - powiedział skunksik - pójdę zapolować i przyniosę nam dużo mięsa. W końcu jaguar dokładnie pokazał mi jak to się robi.

Matce pomysł ten w ogóle się nie podobał, ale skunksia ani słuchał jej protestów. Ruszył nad wodę i tam naostrzył swoje pazurki. A potem uciął sobie krótką drzemkę, bo tak przecież zrobił jego ojciec chrzestny. Kiedy się obudził, zaczął wypatrywać ofiary

- Ale pamiętaj - powtarzał sobie - tylko naprawdę duże zwierzę.
Wreszcie zjawił się tapir. Może nie tak wielki, jak ten poprzedni, ale dla małego skunksika i tak miał on imponujące rozmiary. Skunksik co sił popędził w stronę swojej ofiary. Rzucił się na nią i wbił w jej kark pazurki. Tapir poczuł, że coś uwiera go w kark, co było dla niego wyjątkowo nieprzyjemne. 
Rzucił się przed siebie, a mały skunksik zawisł przerażony na jego grzbiecie. I wisiał na tapirze i wisiał, a tapir pędził przed siebie próbując strącić z szyi natręta. Wreszcie otarł się o pień jakiegoś drzewa i uderzył w nie skunksikiem. Tak pozbywszy się feralnego łowcy, pobiegł w las. A skunsik leżał pod tym drzewem i leżał, i leżał... zupełnie martwy.


Baśnie o skunksie, baśnie o sprycie, jaguar baśnie ameryki, Baśnie na warsztacie, Mateusz Świstak, baśnie o Śmierci, współczesne baśnie,


Życie jako slogan


Baśń to może niewesoła, ale za to na wskroś współczesna, przez to godna uwagi. Gdzieś w popularnym obiegu powtarza się nam, że jeśli chcemy, możemy. Więcej - jeśli chcemy możemy w każdej chwili. Zniknęły z naszego języka takie słowa jak: nieprzygotowanie, brak talentu, wiedzy czy nawet kondycji. Zewsząd jesteśmy otaczani sloganami, łechtającymi nasze złudne poczucie własnej wartości. I strasznie trudno się przed tym ochronić. Bo gdzieś w głębi duszy chcemy być tą najlepszą wersją samych siebie. Kiedy więc możemy to otrzymać za prawie darmochę (a przynajmniej tak nam się próbuje wmówić), trudno nie wyciągnąć ręki. Chcemy udowodnić sobie własną odwagę, więc idziemy skoczyć na bungee, chcemy być seksowne więc kupujemy drogie ciuchy i robimy makijaże, chcemy być wyjątkowi, więc na fejsie rozwiązujemy testy osobowościowe, w których nie ma złych wyników, chcemy być uznawani za majętnych, więc raz za razem machamy wszem i wobec paragonami za naszego najnowszego ajfona, albo inny elektroniczny gadżet. 

To wszystko zaczyna się od sloganów, których codziennie mamy okazję tęgo się nasłuchać. Taki był właśnie nasz skunksik. Jak my, którzy zapominamy, że w głębi naszej natury jesteśmy tylko i wyłącznie skunksikami. Ale po kolei: 

Świat jaguarów


Jaguar jest w tej opowieści tylko i wyłącznie sobą. Jeśli ktoś ma być dla małego skunksa wzorem, nie ma lepszego kandydata. Zwierzę z samego czubka łańcucha pokarmowego, zwierzę potężne, szybkie, bezlitosne, a do tego szczodrze obdarzone przez naturę wszelkimi ewolucyjnymi bajerami, które pomagają mu być tym, kim być powinien. Idealny łowca. Do tego dodajmy jeszcze jedną, ważną cegiełkę. Tego idealnego łowcę łączyła ze skunksem bardzo bliska relacja. Łatwo więc było mu wejść w pozycję autorytetu. Jego błędem było jedynie to, że od początku do końca swojej obecności w baśni nie powiedział do swojego chrześniaka, że ten jest inny. Zobacz - ty jesteś skunksem, przez co jesteś taki a taki, a ja jestem jaguarem, przez co jestem taki a taki. Być może chciał mu pokazać kawałek swojego świata, ale zapominał głośno powiedzieć, że tak wygląda świat jaguarów.

Baśnie o skunksie, baśnie o sprycie, jaguar baśnie ameryki, Baśnie na warsztacie, Mateusz Świstak, baśnie o Śmierci, współczesne baśnie,


Pamiętam pewną wizytę w labolatoriach AGH. Odwiedzałem tam z przyjaciółką jej ówczesnego chłopaka, który był jednym z doktorantów. Weszliśmy do pomieszczenia pełnego skomplikowanej aparatury, maszyn które robiły "ping" i komputerów z monitorami pełnymi cyferek i szlaczków wykresów. Moja przyjaciółka cieszyła się tym miejscem, jak dziecko sklepem zabawkowym, biegając od maszyny do maszyny, wymieniając ich nazwy, mówiąc do czego służą. A dla mnie było to tylko kilka blaszanych puszek, podpiętych do prądu. Nie należałem do świata tego miejsca i nie rościłem sobie do tego pretensji. Mam swoje zajawki, swoje rzeczy, w których jestem najlepszy i te w których jestem najgorszy i dla własnego zdrowia psychicznego staram się jednych z drugimi nie mieszać. Skunksik pomieszał. 

Często jesteśmy bombardowani obrazkami jaguarów - ludzi sukcesu, ludzi o pięknych ciałach, ludzi o wielkich portfelach, ludzi otoczonych opalonymi dziewczynami z idealnie wykrojonymi piersiami. Ktoś co rusz podsuwa nam pod nos obrazki nie z tego kompletu, wmawiając, że to jedyna słuszna wersja rzeczywistości. A to jest zabójcze... dla ducha, a czasem i dla ciała. 


Skunksik łowca


Jednym z powodów, dla których lubię tę baśń jest jej komiczny ładunek. Kiedy skunks rusza na polowanie, można z niej zrobić kawałek, przy którym płacze się ze śmiechu. Wszystkie dostojne czynności jaguara w wykonaniu jego chrześniaka karłowacieją, stając się komedią. Można boki zrywać, kiedy skunksik ostrzy pazurki - gdzieś z tyłu głowy mamy przecież wielką łapę jaguara a przed oczami "niedorozwiniętą" łapkę skunksa. Widzimy spokój drzemiącego łowcy skontrastowany z płytkim oddechem zwiniętego w kulkę czarnego futerka w białe pasy. Widzimy wreszcie błyskawiczną akcję uśmiercenia tapira, pomarańczową smugę przemykającą przez gąszcz w dwóch susach i szybkie kłapnięcie zębów, i trzask łamanego tapirzego karku, a potem zdyszanego małego skunksika, który drobić musi swoimi nóżkami, żeby w ogóle znaleźć się blisko swojej "zdobyczy", a potem cieniutki głosik krzyczący "ojej ojej ojej", kiedy rozwścieczony tapir niesie go przez las. I wiecie co - skunksik pewnie nie zauważa swojej śmieszności. I wiecie, co jeszcze? Kiedy my próbujemy być kimś, kim nie jesteśmy - stajemy się tylko i wyłącznie karykaturą jakiegoś ideału. Skunksami udającymi jaguary. A gdzie to prowadzi? 

Śmierć



Mały skunksik swoim udawaniem, że jest kimś, kim nie jest, doprowadził siebie do śmierci. I my też umieramy. I co najgorsze - nie umieramy jako ci, których próbowaliśmy udawać, ale jako ci, którymi jesteśmy. Skunks umiera nie jako jaguar, ale jako skunks. Umiera jego istota, nie jego wyobrażenie o sobie. Wszystko, kim naprawdę był. I my tak samo umieramy - może nie fizyczną śmiercią, ale gdzieś tam w środku. Jałowiejemy, jak ziemia, z której wykarczowano dżunglę, by zasiać zboże - może zboże porośnie przez sezon lub dwa, ale potem zostanie jedynie pustynia. I śmierć. Bo śmierć, to niestety coś, co nie targuje się z naszymi oczekiwaniami względem siebie. Dopada nas, obnażając ułudę naszych marzeń, czy też mrzonek o nas samych. Niektórzy w chwili końca widzą prawdę inni umierają wciąż wierząc w swoje (lub nie swoje) kłamstwa.


Baśnie o skunksie, baśnie o sprycie, jaguar baśnie ameryki, Baśnie na warsztacie, Mateusz Świstak, baśnie o Śmierci, współczesne baśnie,



Zwierzogród


Żeby nie kończyć tego tekstu w tak minorowym nastroju, jeszcze jedna uwaga. Akurat wczoraj po napisaniu większej części powyższego, obejrzałem Zwierzogród. Piękną animację, o króliczce, która chce zostać policjantką, bo "Zwierzogród to miejsce w którym każdy może być czym tylko chce" tak głosiło oficjalne hasło miasta. Oczywiście królik w ogólnie przyjętym myśleniu w ogóle nie nadaje się by zostać policjantem. A ona zostaje i bardzo dobrze sobie radzi. Ale co jest ważne - radzi sobie  w sowiej roli właśnie jako królik. Wykorzystuje do swojej pracy wszystko, kim jest. A poza tym, zrealizowanie tego marzenia kosztuje ją wiele wyrzeczeń, wiele wysiłku, pracy i upokorzeń. Jej wewnętrzny głos podpowiada jej kim jest naprawdę - policjantką i królikiem. Jej zadaniem jest tylko włożyć w to marzenie odpowiednio dużo wysiłku i dostosować je do materiału wyjściowego. I zawsze pozostawać w zgodzie z tym, kim się jest. 


Dzisiejsze ilustracje sponsoruje: Dider Vazquez, Sarah Goodreau oraz Interenet.

Komentarze

Popularne posty