WESOŁE I SMUTNE PIOSENKI

 


Na warsztacie: rodzina, baśń ukraińska

Przygotowując się do jednego ze spotkań, trafiłem na pewną ukraińską baśń, która złapała mnie za serducho, jak dawno żadna. Wiedziałem, że nie jest to opowieść, która pojawi się na zajęciach, ale bardzo chcę się nią z Wami podzielić, dlatego dziś, bez analizowania - po prostu zostawiam Wam opowieść:


WESOŁE I SMUTNE PIOSENKI 


W pewnej wsi, żyła sobie rodzina: ojciec, matka i dziesiątka ich potomstwa. Nie posiadali wiele, ale wiele też nie było im potrzebne. Mieli siebie i mieli coś jeszcze - piosenki. Kiedy przychodził zły czas, śpiewali smutne piosenki, a kiedy dobry – wesołe. Dzięki piosenkom nędzne dni mijały im szybciej, a te szczęśliwe zostawały na dłużej. Żyli więc biednie, ale śpiewali i nie narzekali. 

Zdarzyło się niestety tak, że przyszła sroga zima, a kiedy odeszła, zabrała ze sobą matkę. Dla całej rodziny była to wielki cios, z którym zarówno ojciec, jak i dzieci potrafili poradzić sobie jedynie przez pieśni. 

Jednak to, co od śmierci matki wyśpiewywali było niezwykle tęskne i pełne rozpaczy. I choć przyszła wiosna, a potem lato, to smutna melodia przykleiła się do dusz i ust całej rodziny. 

Tak się złożyło, że w tej samej wsi mieszkał bogaty chłop. Żal mu się zrobiło rodziny, więc wybrał się do ojca z następującą propozycją: 

- Drogi sąsiedzie. Mieszkam w dużym domu, dzieci nie mam i przydałby mi się ktoś do pomocy. Może mógłbym zaopiekować się którymś z twojego potomstwa. Dobrze mu u mnie będzie, a i u ciebie więcej miejsca w domu się zrobi. 

Ojciec powiedział, że jak najbardziej, że dziękuje za propozycję, ale to nie jego decyzja, tylko jego dzieci. Zapyta i jeśli któreś zdecyduje się iść, nie będzie robił przeszkód. 

Okazało się jednak, że ani jedno z dziesięciorga rodzeństwa nie chciało opuścić rodzinnego domu, więc ojciec tak odpowiedział sąsiadowi: 

- Dziękuję ci za troskę, ale wolimy zostać razem... 

- Rozumiem - odpowiedział sąsiad - to w takim układzie mam jeszcze jedną prośbę. Czy moglibyście przestać śpiewać te smutne piosenki. Sprawiają, że moja służba popada w melancholię i nie może pracować. Zapłacę ci za to całkiem uczciwie. 

To mówiąc wyciągnął pękatą sakiewkę pełną srebrnych monet.

Ojciec pomyślał, że to uczciwa transakcja i że mogą po prostu nie śpiewać. Przyjął więc pieniądze i obiecał, że będą cicho. 

Od tamtej chwili dzieci i ich ojciec pracowali w ciszy. A przynajmniej próbowali, bo minął zaledwie dzień, gdy jedna z dziewczynek nie wytrzymała i zaczęła nucić swoją żałobną piosenkę. Wkrótce dołączyła do niej reszta rodzeństwa, a potem sam ojciec. 

Kiedy mężczyzna zorientował się, że złamał dane słowo, chwycił za sakiewkę i skruszony zaniósł ją do bogatego sąsiada, tłumacząc, że nie są w stanie nie śpiewać. 

Na to sąsiad odpowiedział: 

- Cóż, najwyraźniej, ani twoje dzieci, ani piosenki nie są na sprzedaż. 



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty