BAŚNIE DLA DWUDZIESTOPAROLATKÓW


W związku z tym, że zapowiada się całkiem intensywny tydzień, zacząłem grzebać w sieci w poszukiwaniu jakiejś dobrej ilustracji dotyczącej pracy. Efekt był taki, że natknąłem się po pierwsze na dobrą ilustrację do Kopciuszka, a po drugie na zabawę o nazwie Fairy Tales for Twentysomethings - czyli baśnie, dla dwudziestoparolatków... jeśli dobrze tłumaczę. 

Zabawa jest banalnie prosta. Piotruś Pan dorósł, trzy świnki również... i co dalej. co działo się z bohaterami, kiedy dorosną. Wszystko zaczęło się od fanpejdża na fejsbuku (link tutaj), a potem przeniosło w szeroki net,  stając się swego rodzaju sposobem kodowania (wybieramy ilustrację z baśni, dodajemy do niej podpis, będący ciągiem dalszym). Historie umieszczane na fanpejdżu doczekały się nawet wydania książkowego. "Nowe baśnie dla nowego pokolenia", głosi podtytuł. 

Więc jak wyglądają nowe baśnie dla nowego pokolenia. Ano wyglądają tak: 


The tortoise and the hare met for coffee. They each casually mentioned their recent successes, secretly hoping to appear better than the other. As they walked their separate ways home it hit them at the same time: There never was a race. There is no destination. There is no winner.

(Żółw i zając spotkali się na kawie. Każdy opowiadał o swoich niedawnych sukcesach i każdy skrycie liczył na to, że wypadnie lepiej od drugiego. Kiedy spotkanie dobiegło końca i każdy z nich ruszył w swoją stronę, nagle obu dopadła ta sama myśl - nigdy nie było żadnego wyścigu. Nigdy nie było celu. Nie było zwycięzcy). 

Historia dla dwudziestoparolatków... nie ma wyścigu szczurów, więc nie mogło być zwycięzców, nigdy nie było rywalizacji pomiędzy bohaterami opowieści. Każdy miał swoje projekty, tak samo ważne, tak samo wartościowe. Takie potrzebne. 

Być może i jest to potrzebne, być może trzeba budować swoją wizję rzeczywistości, w której akcent kładziony jest na inne aspekty historii i robić z baśni coachingowe opowiastki, ale nie możemy zapominać, że nie bez powodu zając przegrał z żółwiem wyścig. Wyścig w baśni jest po coś, po coś ściga się bardzo szybki zając z bardzo wolnym żółwiem. 

Koniec wątpliwości, czas się zabawić. wybieram ilustrację z Czerwonego Kapturka: 


 Wilk napadł na Czerwonego Kapturka, podczas gdy dziewczyna uprawiała jogging w parku. 
Początkowo miał to być zwykły gwałt rabunkowy, ale Czerwony Kapturek zamiast panikować, zaczęła z Wilkiem 
rozmawiać. Na początku z przestrachem, ale gdy udało się nawiązać z napastnikiem nic porozumienia, 
rozmowa stała się ciepła, może nawet przyjacielska. Wilk zrozumiał, że robi to, co robi, ponieważ w głębi duszy jest zagubionym, przestraszonym chłopcem, który szuka w przemocy potwierdzenia swojej męskości.
Kapturek namówiła Wilka na wizytę u terapeuty. Obiecała też, że o zajściu nie powiadomi policji.
Od tamtego zdarzenia, czasem spotykają się na kawie. 

Problem w tym, że to już nie ten Wilk... ani ten Czerwony Kapturek... ani ta baśń...

Komentarze

Popularne posty